Archiwum kategorii ‘Laos’


Ryż to podstawa wyżywienia ludzi w Azji. W takich krajach jak Kambodża, Laos czy Birma ryż stanowi nawet 70% dziennej dawki energii w pożywieniu. Podróżująć po tych państwach ciągle mijamy liczne pola czy ludzi pracujących przy zbiorze czy młócce  ziarna.

Dawna stolica, światowa lista dziedzictwa UNESCO, najbardziej znane miejsce w Laosie.

Docieramy do Paxe, dalej dopływamy do Champasak i ostatecznie tuk tukiem dostajemy się do ruin Wat Phu. Południe wydaję się bardziej cywilizowane niż Północ, jest tu wieksza gęstość zaludnienia i podróżowanie jest łatwiejsze. Przejście graniczne do Kambodży nie działa – droga dawno zarosła. Dostanie się do miejsca odległego od Champasak o kilkanaście kilometrów – tyle, że już w Kambodży zajmie nam tydzień.

Szok – tak można określić to co przeżywa człowiek wieżdżający do Laosu z Chin. Po tętniących życiem, głośnych, agresywnych, sprzedających i kupujących Chinach tu raptem jakby ktoś wyłączył głos – cisza, nikt nic nie chce, nie ma transportu, nie ma sklepu, jakby nie było ludzi. Najgłośniej jest o 5 rano – najpierw pieją stada kogutów, a potem zaczynają harczeć szczekaczki-megafony wiszące na słupach. Pierwszą noc w Laosie spędzamy w Muang Nam Tha bo nie możemy się stąd wydostać. Długo nie spimy, bo o 5 rano jest piersza i ostatnia ciężarówka ktorą można się stąd wyrwać. Docieramy do Muang Kiaw, gdzie rozbijamy obóz nad rzeką i buszujemy po okolicy. Kolejna rzecz która szokuje ilość owadów – dosłownie trudno gdziekolwiek postawić nogę i nie zgładzić jakiegoś żyjątka.

Postanowilismy zmienić środek transportu – dogaduję się z gościem, że zabierze nas w dół Mekongu małym statkiem ze zbożem. Przez dwa dni żeglujemy po nie wszędzie spokojnej rzece, mijamy kilka przełomowych odcinków, wystających skał i ogromnych wirów. Barko-statkiem docieramy do Pak lay i chyba mamy problem bo dalej do Vientiane na razie nic nie płynie – bedziemy czekać tydzień, może dwa. Drogi ladowej nie ma. Gdyby nie to, że trochę sie nam spieszy moglibyśmy tu trochę posiedzieć. Nocujemy przy klasztorze, jedzenie jest ekstremalnie tanie – banany mozna kupić w przeliczeniu 150 szt za 1$, ryż gotowanyna parze też kosztuję grosze. Dopełnienie posiłku stanowi dostępnetu wszędzie mleko skondensowane. Jedyna opcja z której korzystamy to ślizgacz, w naszym przypadku to mizernie wygladająca łódka ze sklejki z ogromnym silnikiem. Łódka prawie frunie, slalomy między skałami dostarczają sporo emocji.


Warning: Use of undefined constant Utility - assumed 'Utility' (this will throw an Error in a future version of PHP) in /home/users/mackiewicz/public_html/5rano/wp-content/themes/daily-minefield/utility.php on line 2

Galeria

Inne