Autobusem docieramy do miejscowości Tatvan. Jesteśmy trochę stremowani -to nasz pierwszy kontakt z prawdziwą Azją. Otacza nas tłumek miejscowych i kazdy coś chce: sprzedają, kupują, czyszczą buty, pytają, krzyczą. Wtedy pojawia się gość dość dobrze mówiący po angielsku i proponuję nam gościnę w swoim domu w okolicznej wiosce – za darmo spanie i jedzenie. Tego szukaliśmy, tylko nie było pomysłu jak się za zabrać. Wersalu nie ma : część spi na przyczepie, inni na dachu lub w komórce. Próbujemy miejscowego jedzenia, częstujemy tym co mamy w plecakach. Możemy z bliska obserwować jak żyją.