Teoretycznie weekendowa rzeka – 37 km, trochę przeszkód, szybka końcówka – damy rady.
Startujemy z Jez Luterskiego, przed Jezioranami zaczynają się schody a raczej dżungla amazońska. Kawałek za starym młynem ewakuacja na ogródki działkowe. Docieramy do mostu i … rzeka znika – dobrze, że mamy wózek – robimy rajd po mieście. Przy kolejnym moście ( 1 km dalej ) rzeka jest ! ale tylko przez 200 m – dżungli ciąg dalszy-gęste trzciny, muł po kolana, stada pijawek – wody tyle, że nie da się nawet ciągnąć kajaka. Za elektrownią w Wojtówku rzeka wygląda lepiej, całkiem dobrze w Ustniku, ale przewozimy kajaki na Jez Symsar. Następny dzień jest już z górki – jest woda, płynie dość szybko, jest trochę przeszkód, uciążliwe są tylko przenoski przy elektrowniach. Zdjęć z tej części nie mam , bo aparat postanowił się wykąpać.